Tak sobie myślę, że Porto jest trochę jak Kraków. To wrażenie mocno subiektywne, ale chyba chodzi o to, że życie toczy się tutaj trochę wolniej niż w stolicy. Czuć tu też dość mocno – a właściwie słychać – artystyczny klimat, bo w centrum na każdym rogu można się natknąć na ulicznych artystów (którzy są po prostu rewelacyjni). Charakter miasta tworzą też budynki i pod tym względem estetyka Porto leży mi bardziej niż na przykład ta lizbońska, ale i to jest kwestią gustu. Zostańmy więc przy stwierdzeniu, że nie ma na to obiektywnych dowodów, ale moim zdaniem Porto to najciekawsze miasto Portugalii.
Gdzie najlepiej zacząć w Porto? Myślę, że w miejscu, gdzie ma się okazję spróbować różnych typów tutejszego trunku, wzmacnianego wina porto. My postawiliśmy na zestaw degustacyjny na Mercado GAIA, chociaż precyzyjnie mówiąc to jeszcze nie Porto, a Vila Nova de Gaia (rzeka Douro dzieli okolicę na dwa miasta). Można też wybrać wersję rozszerzoną, a więc zwiedzanie piwnic połączone z degustacją. W obydwóch opcjach to dobry punkt startowy, bo sporo się tutaj dowiemy o samym porto i o naszych preferencjach.

Po takiej degustacji jesteśmy w dobrym miejscu, żeby poprzyglądać się symbolowi miasta (mostowi Ludwika I) i przepięknej okolicy. Spacer wzdłuż rzeki kończymy na Miradouro da Serra do Pilar, trudno chyba o bardziej ikoniczny widok na Porto.





Z mostu widzimy przede wszystkim dzielnicę Ribeira, po której też warto pospacerować. To taki typowy klimat południa – wąskie uliczki, wysokie kamienice, mnóstwo zakamarków do sprawdzenia. Okolica została wpisana na listę UNESCO.


Idąc dalej, odwiedzamy budynki, których wnętrza i fasady zdobią azulejos, czyli niebieskie kafelki charakterystyczne dla regionu. Te na dworcu kolejowym Sao Bento przedstawiają historię miasta. Kościół św. Ildefonsa pokryty jest scenami z życia patrona i obrazami z Ewangelii, a na kościele Carmo zobaczymy przyjmowanie nowicjuszek do Zakonu Matki Boskiej z Góry Karmel. Wszystkie trzy budynki znajdują się stosunkowo blisko siebie.



Jeśli planujemy zobaczyć kościół Carmo i jesteśmy miłośnikami ładnych księgarń albo (i) Harry’ego Pottera, pewnie pomyślimy o zajrzeniu do Livraria Lello. Sprawdziliśmy to miejsce przy okazji pierwszej wizyty w mieście i chociaż faktycznie jest ładne (brytyjski The Guardian nazwał je nawet kiedyś najpiękniejszą księgarnią świata), raczej bym tego nie powtórzyła.
Księgarnia jest też zdecydowanie mniejsza niż sobie wyobrażałam i trzeba się liczyć z tłumami w środku – jest tak popularna, że już przed otwarciem ustawia się kolejka do wejścia i to mimo faktu, że trzeba za nie zapłacić. Tym, którzy postanowią wejść do środka, na pewno rzucą się w oczy piękne drewniane schody. Wrażenie robi też sufit.

Szukając w Porto terenów zielonych, trafiliśmy do Jardins do Palácio de Cristal. Dokładnie o to nam chodziło – jest tutaj sporo zieleni, jest też ładny widok na miasto, a poza tym to chyba miejsce lubiane przez miejscowych rysowników (albo akurat trafiliśmy na lekcję rysunku, bo dosłownie co druga osoba siedząca na ławce coś rysowała – przypadek czy nie, to też przekonało nad do tego o czym pisałam wcześniej, czyli że Porto ma przyjemnie artystyczny klimat).


Nie udało mi się odszukać zdjęć z jeszcze dwóch miejsc, które odwiedziliśmy przy okazji pierwszej wizyty w Porto, a na które teraz niestety nie wystarczyło czasu. Pierwszym z nich jest giełda papierów wartościowych, Palacio da Bolsa. Przepiękne wnętrza pokazuje nam przewodnik w czasie krótkiej wycieczki w grupie. Przy okazji dowiadujemy się trochę o historii miasta. Moim zdaniem jest ciekawie, zabawnie i bardzo estetycznie, zdecydowanie warto.
Drugim miejscem jest Foz do Douro, ujście rzeki – bo jak to, być w Porto i nie zobaczyć latarni morskiej nad oceanem? Foz do Douro to była moja pierwsza wizyta nad oceanem w życiu. Przywiozłam z niej wtedy trzy kamyczki i już tak ze mną zostały jako wspomnienie pierwszych razów.

Porto było naszym ostatnim przystankiem w drodze, po Lizbonie i Maderze. Do Polski wracamy z kilkoma dodatkowymi rzeczami w plecakach: z pocztówkami z Lizbony, sadzonkami kwiatów z Madery i świeżymi pasteis de nata z Porto.
Logistycznie i dodatkowo:
- Jeśli zastanawiacie się jakie muzea odwiedzić w Porto to zajrzyjcie na tę listę.
- Wiem, że w wielu miejscach piszą o tym, że Francuzeczka smakuje lepiej niż można sobie wyobrazić czytając opis składników, ale ja nie mogę jej z czystym sumieniem polecić. 😉
- Wspomnę jeszcze o jednym miejscu, którego nie udało nam się odwiedzić, a które wydaje mi się ciekawe: chodzi o górującą nad miastem Torre dos Clerigos – można z niej oglądać panoramę miasta.
- Przy okazji wizyty po drugiej stronie rzeki Douro można pomyśleć o kursie kolejką linową – Teleferico de Gaia.
Lubię takie osobiste relacje z odbytej podróży. Świetne zdjęcia uzupełniają wrażenia z pobytu w Porto.
Mam nadzieję, że kiedyś odwiedzę to miasto, które porównujesz do Krakowa.
Zasyłam serdeczności
PolubieniePolubienie
Będę musiała powtórzyć Portugalię. Jednak towarzystwo sporo zmienia, jak sobie przypomnę, jakim koszmarem była cała Portugalia – to nagle okazuje się, że jedna osoba zepsuła mi cały pobyt i zohydziła ciekawe skądinąd miejsca. Bez sensu.
PolubieniePolubienie
Jeszcze proponuje wpasc do Agueda, jesli jest sie w Porto w sierpniu – tam jest art festival, gdzie ‚urodzily sie’ parasolki nad ulicami 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ależ mi się zachciało tam pojechać! Miałam być w to lato, ale coś nie wyszło… Może za rok
?
https://okularnicawkapciach.wordpress.com/
PolubieniePolubienie
WOW! Bardzo ładne miasto i zdjęcia. Trafiłaś na super pogodę! Porto definitywnie trafia na listę miejsc, które będę chciał odwiedzić.
PolubieniePolubienie
Oj tak, pogoda trafiła się świetna – może to taka rekompensata za naszą pierwszą wizytę w Porto – byliśmy tam na początku marca kilka lat temu, padało bez przerwy, ale miasto i tak nam się spodobało. 🙂 Trzymam kciuki, żeby udało Ci się odwiedzić Porto, warto zdecydowanie.
PolubieniePolubienie